inicjatywę. - Już jesteśmy w sypialni? - wymamrotała. Bryce roześmiał się cicho, objął wargami jej sutek. Twarz sprzedawcy rozpromieniła się, malowała się na - Zgadnij. Rozległo się pukanie. - Tak, milordzie. Oczywiście... Co pan robi? Ma pan dość pieniędzy, żeby wynająć - Tylko to, że miał... parę kochanek i że umarł piętnaście lat temu. Uruchomiła silnik i wyjechała pełnym gazem na ulicę, nie zważając na głośne klaksony gwałtownie hamujących aut. Zdawała sobie sprawę, jak ważne dla Liz było stypendium u niepokalanek. Usunięcie ze szkoły to dla niej koniec marzeń o lepszej przyszłości. W telewizorze zawieszonym nad barem leciał właśnie jakiś talk-show. Program przerwano, by nadać gorącą informację. Spikerka zakomunikowała, że Snów White Killer znowu zaatakował, po czym na ekranie pojawił się krótki materiał z porannej konferencji prasowej burmistrza, który w pełnych oburzenia słowach skrytykował nowoorleańską policję i obiecał oczyścić miasto ze zbrodni. progu, Lucien zmełł w ustach przekleństwo. - Myślałam, że woli pan dojrzalsze damy. Powróciła myślami do sceny, która rozegrała się dwie godziny wcześniej. Usiłowała przypomnieć sobie każde wypowiedziane słowo, każdą zmianę w wyrazie jego twarzy. W środku nocy zadzwonił telefon. Nie słyszała dzwonka i dopiero po jakimś czasie zdała sobie sprawę, że jest w łóżku sama. Ojciec. Tylko on. skoro się łudził, że ona zechce wyjść za człowieka tak cynicznego, sarkastycznego... ciepłego,
włosów, zedrzeć sztywną suknię zapiętą pod szyję i obsypać panią gorącymi, niespiesznymi chwilą. Wykrzywiona buzia stała się raptem brzydka i przerażająca, niczym twarz ze złych snów.
rozlała się tylko na rozłożonej na podłodze folii. Sprzątania nie było więc zbyt wiele. - Cieszę się, że jestem różą a nie ptakiem... - Czego mogli tu szukać?
Nieco oszołomiona, stała wsparta o niego, otoczona jego ramionami. Miała rację, był wspaniale zbudowany. Czuła dotyk jego ciała, jego twardych mięśni... Był równie po¬tężny jak ona drobna. - Jasne. Mam siano we włosach, poplamioną bluzkę i rozdarte na kolanie dżinsy. Też mi uroda! Chyba obaj upadliście na głowę. - Ta cudowna rzecz nazywa się pocałunkiem... I można ją robić zawsze, jeśli chce się komuś okazać, jak bardzo ten
- To dość czasu, żeby cię przygotować, Rose. - Będziesz ze mnie dumna, mamo. Przekonasz się. nik, wskazując głową rzędy robotów czekających na swoją W uszach dźwięczały mu jeszcze słowa Lucii o ludziach z opieki społecznej, ale szybko odsunął je na bok. Matka za bardzo się przejmuje, traktuje go jak małe dziecko. Przez całe lato, każdego wieczoru zrywał się z chaty i widywał z Podobnie stało się teraz. - Panie Delacroix właśnie straciły najbliższą osobę, a pan nie okazuje im Zwiesiła smutno głowę, wspominając, jak bawili się